Szukaj na tym blogu
środa, 7 sierpnia 2013
Końca nie widać...
I tak człowiek siedzi, nawleka... dłubie... I jak się skończy, to czegoś brakuje... A, że potomstwo już śpi, a następnego dnia praca nie wzywa, to się jakoś dalej nawleka... i dłubie :D aż się wydłubie... Tym razem odsłona w odcieniach bieli i czerni (Preciosa). Jak to w życiu :P Długo się nawlekało, to i powstała na 21 cm długości...
Home sweet home
Mówią, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej... Tym bardziej, gdy wracasz i wita Ciebie kurier z grzechoczącą paczką nowiutkich i ślicznych koralików (Preciosa Ornela) :D A tu sterta rzeczy do wyprania i pomycia.... :( Dobrze, że Ślubny wziął się za doprowadzanie auta do stanu używalności po wyjeździe w nieznane. Wykorzystałam tę chwilę skwapliwie i wydziergałam kolejnego węża, tym razem w zieleni. Ponoć kolorze nadziei, która aktualnie dość potrzebna :) Długość całkowita 19 cm.
Subskrybuj:
Posty (Atom)