Jakoś ważniejsze sprawy zaprzątały moją głowę.
Jednak po zamknięciu wszystkich papierzysk, czas na odrobinę relaksu...
Wydłubało mi się parę cudactw.
Zacznę od tego, czym chwalić się należy. Mianowicie moje dzieciaki z Kącika Kreatywnego stworzyły masę koralikowych ozdób, które na niedzielnym finale Orkiestry w mgnieniu oka się sprzedały. Dzięki czemu przyczyniliśmy się do małego wsparcia WOŚPu. Durna ja, oczywiście
o zdjęciach zapomniałam i dowodu nie mam. Ale cóż, za głupotę należy płacić.
Osobiście wzbogaciłam się na niedzielnej imprezie o cudnej urody skrzyneczkę - która wkrótce po powrocie do domu - została moim narzędnikiem. I mam teraz w jednym miejscu, pod ręką szydełka
i szczypce różnej maści.
Co do nowych tworów, to jakoś bez szału. Nie wszystko też sfotografowałam, jakoś czasu nie było.
To zrobiłam z myślą o kimś, kogo ostatnio niestety udało i się urazić.
A, że anioł ten lubi srebrzystości, to w geście przeprosin... i sympatii oczywiście.
za tło posłużył wspomniany narzędnik :)